"Najlepszy powód, by żyć"
Augusta Docher
Wydawnictwo: OMGBooks
Augusta Docher miała ciężkie zadanie. Jak mamy opisać historie, która miała miejsce? Jak opisać uczucia, które miały miejsce? W jaki sposób podnieść na duchu osobę z takimi problemami? Czy udało się choć trochę to odtworzyć?
Wystarczył ułamek sekundy i jedna iskra. Niefortunny wypadek i Dominika staje się żywą pochodnią. Budzi się po kilku dniach z rozległymi i ciężkimi poparzeniami. Ojciec, który jest winny tragedii trafia do więzienia. Dziewczyna się poddaje, ale nie młody lekarz. Tomek stara się walczyć o życie Dominiki i wie, że jeszcze ma powód, by żyć. Wtedy na jej drodze staje on, Marcel brat przystojnego lekarza. Chłopak jest czarną owcą w rodzinie. Który z nich „naprawi” ciało, a który serce? Tego dowiecie się czytając „Najlepszy powód, by żyć”
" Nie sposób skąpić kolejnych szans, gdy kogoś kochasz. I choć rozsądek podpowiada, że to głupie, że będziesz cierpieć, że znów spotka cie rozczarowanie, póki kogoś kochasz, twoje serce nie potrafi skapitulować – wyznaje łagodnie"
Mam pewien problem z tą książką, otóż nie wywołała we mnie mnóstwo emocji. Przeczytałam ją z jakimś napięciem, ale nie tak jakbym tego chciała. Nie mówię, że książka jest zła, ale czegoś jej zabrakło. Aby nie mącić w głowie postanowiłam wypisać to, co mi leży. Zacznę od minusów, od tego, co mnie drażniło. Pamiętajcie, że ja dostałam wersję przed korektą, więc pewne mankamenty będą zmienione.
"Ludzie niepotrzebnie boją się śmierci. Jeśli Bóg istnieje, pójdziemy do nieba, chyba że byliśmy naprawdę wstrętni i źli, wtedy do piekła, ale przecież jest czyściec! A jeśli Bóg nie istnieje, to jeszcze lepiej. Po prostu nas nie ma, a jak nas nie ma, to nie wiemy, że kiedyś byliśmy. Czyż to nie piękne? Zawsze jest jakieś dobre wyjście"
Książka dzieli się na czas „Przedtem"- czyli czas, jaki spędziła w szpitalu i jej rehabilitacja. „Teraz” tutaj wiadomo, czas teraźniejszy. Dobra tutaj jest w porządku, ale czytasz i w sumie nie wiesz, kto jest teraz narratorem... Nie było jakiejkolwiek wzmianki na temat czyja to perspektywa. Właśnie w tych momentach miałam problem z tym początkowo, później jakoś poszło.
Bohaterowie, no i przechodzimy najpierw do Marcela, który strasznie, ale to bardzo drażnił mnie. Koleś ma 21 lat, a odniosłam wrażenie jakby miał z 13. Arogancji, niedojrzały gówniarz z bogatej rodziny. W wielu książkach mężczyzna jest typem „grzesznika”, a tutaj dostajemy pajaca, który myśli, że wszystko mu wolno. Jego słownictwo, „slang” upchany został chyba na siłę, nie czułam do niego jakiejkolwiek sympatii (początkowo). Kto, mając tyle lat, mówi „majma”, „kotłowanie"? Przepraszam, ale jak chyba jestem za stara na jego mowę... To chyba jedna z najgorszych postaci, jaką mogłam sobie wyobrazić. Z dalszym czytaniem jego postawa i tok myślenia się zmienił. Nie jakoś tak radykalnie, ale dało się to odczuć. Nie chcę zdradzać, kiedy to się zaczęło, aby za dużo nie opisać. Marcel zdawał się prostym chłopakiem, ale i on ma swoje demony i tajemnice…
"- Swoją drogą, nie wyobrażam sobie ciebie takiej tłustej - wypalam bez zastanowienia i nagle czuję, jak Dominika tężeje w moich ramionach,
Od razu się domyślam o co biega. O babskiej urodzie jak o nieboszczyku: albo dobrze, albo wcale"
Dominika, przykro mi to napisać, ale jej tragedia nie miała na mnie „mocnego” wpływu. Oczywiście wiem jak to brzmi, ale nie czułam tej więzi i skruchy. To jest straszne i druzgodzące, ale sama nie wiem... Widzicie nawet z sensem nie umiem tego określić.
Chemia między bohaterami? Kiedy i jak? Czyżbym coś przeoczyła? Ich późniejsze "życie" rozwaliło mnie. Nie będę zdradzać, o co w tym chodzi, to trzeba przeczytać.
Przejdę może do Tomka, który jest chyba jedyną osobą pozytywną. Doskonale wykreowany, bardzo wyrazisty, ale i zabawny. Czytając wydarzenia związane z nim miałam uśmiech na twarzy. Było w nim coś, co przyciągało mnie. Szkoda, że tak mało go tutaj było. Idealny, przystojny, młody lekarz z poczuciem humoru. Chciałam się nim jeszcze trochę po delektować, ale nie było mi to dane.
Rodzice Dominiki… Jestem zła, ponieważ nie poczułam tak naprawdę żadnej więzi między córką a nimi. Ten wątek został po prostu niedokończony? Urwany? Był, bo był? Autorka opisuje bardzo „silne” uczucia dziewczyny do ojca, ale nic takiego nie czułam. O matce nie wspomnę, była podłą, zgorzkniałą kobietą. Miała chyba wszystko gdzieś.
"Nie ma mnie dla nikogo, bo nikt na to nie zasługuje"
Podobał mi się opis rehabilitacji, opis przemyśleń i całego leczenia dziewczyny. Tutaj miałam przed sobą pewien obraz i zagłębiałam się w niego. Dzięki temu miałam podstawy do poznania jej wewnętrznych rozterek. Cały ten „zabieg” otworzył mi obraz bohaterki w szpitalu.
"Czasami potrzebujemy samotności, żeby przetrawić pewne sprawy, przegryźć je w sobie, przemielić i przeżuć, nieraz aż do mdłości. Ale kiedyś nadchodzi właściwy czas i trzeba wyjść z mrocznej jaskini, z tego cholernego gówna, w którym tkwiliśmy, i poszukać kogoś kto nas pokocha, trzeba być z kimś, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi, nie mamy siły Boga, żeby radzić sobie samemu. Wszyscy kogoś potrzebujemy"
Jednym z "tych" momentów było zakończenie! Strzał w dziesiątkę i śmiało piszę, że byłam zszokowana. Nic nie wskazywało na to, aby miał być ciąg dalszy. Jedynie co miałam dziwne uczucie, że czytałam i zostawało coraz mniej stron i pomyślałam, że historia skończy się jakoś szybko. Bez żadnego rozwinięcia itp.
Czyja historia pojawi się dalej?
"Najlepszy powód, by żyć" czyta się bardzo szybko, mimo tego slangu. Ciesze się, że mogłam poznać Tomasza i zostać z otwartą buzią. Książkę warto przeczytać, rozumiem choć trochę emocje i obawy bohaterów. Nie zawsze zgadzałam się z nimi, ale każdy z nas jest inny. Mogłam tylko czytać i się wkurzać, próbując zrozumieć ich postąpienia. Nie chciałabym, aby kogokolwiek spotkało to, co Dominikę. To nie miało prawa się wydarzyć i nie wiem co ja bym zrobiła. Mogę spekulować, ale wiecie jak to jest. Ciesze się, że walczyła i próbowała. Brak oparcia w rodzicach, znajomych to najgorsza rzecz w tej sytuacji. Jak poradzić sobie samej?
Niby wygląd się nie liczy, ale łatwo jest nam tak powiedzieć. Jakoś by było, no nie? Ale gdybyśmy my znaleźli się w jej sytuacji, co wtedy? Czy znajdziemy swój najlepszy powód by żyć?
Sami widzicie, że mam pewien problem z tą pozycją. Ta książka jest dobra na raz i tyle. Czy przeczytałabym ją drugi raz? Nie, ale z pewnością przeczytałabym ciąg dalszy.
"- To jakieś wyzwanie? – Mruży oczy.
- Nie. To moje życie – odpowiadam"
Dziękuję WYDAWNICTWU OMGBOOKS za możliwość przeczytania książki.
Mam tę książkę w planach i tak jak początkowo trafiałam na same bardzo pozytywne opinie, tak teraz trafiam na te mniej pozytywne. Bardzo drażni mnie w niektórych książkach ''slang'' bohaterów i myślę, że w tej książce nie spodobałoby się. Czy bohaterzy nie mogą wyrażać się normalnie, tylko muszą na siłę być ''wyluzowani''? Przeczytam ją na pewno i sama się przekonam jak było, ale kiedy to się okaże :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja jestem właśnie tego zdania, aby przeczytać samemu i się przekonać. Nie każdemu będzie podobać się to,co mi, wiadomo. Ale faktycznie ten "slang" był mocno wymuszony, co mnie denerwowało.
UsuńDużo słyszę o tej książcę, jednak nie wiem czy ją przeczytam gdyż mam dużo książek na liście "przeczytaj w najbliższym czasie".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mnie, jak wiesz, książka poruszyła mocno, ale przyznam, że moja pierwsza myśl dotyczyła tego, jakim cudem nie obwinia ojca, a tylko go wspiera i broni. Ten element trochę trudno mi sobie wyobrazić, ale myślałam, że to przez mój podły charakter :-p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Czyli jesteśmy podłymi osobami :) Ja rozumiem, że człowiek kocha mocno, ale kurde. Choć raz pewnie musi przejść ta zła myśl. Obwinić kogoś za to, a tutaj...
UsuńMyślę, że kiedyś do książki zajrzę.
OdpowiedzUsuńZapraszam do jej przeczytania i czekam na Twoją opinię. Jestem ciekawa jakie wywoła emocje. Pozdrawiam
UsuńZ chęcią kiedyś przeczytam tę książkę, Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo
UsuńCo raz więcej recenzji na temat powyższej książki. Bardzo interesuje mnie powyższy temat. Może nie byłaby to książka do mojego bloga, ale muszę przeczytać i zobaczyć co będzie dalej, jak ona sobie poradzi. To ciężki temat. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana nigdy nic nie wiadomo, może akurat uda Ci się napisać swoje zdanie na ten temat. W sumie jestem ciekawa jak zareagujesz na nią. Daj znać jak przeczytasz :)
UsuńWidziałam tak dużo recenzji, że postanowiłam sama przeczytać i jakoś mnie nie zachwyciła, spotkałam się z podobnym tematem już wiele razy i ta pozycja, póki co, nie znalazła się u mnie wysoko, pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńNo właśnie, dla mnie zbyt krótka i trochę "płytka". Myślałam, że może to coś ze mną nie tak? Źle odebrałam to wszystko, ale nie moja znajoma również ją przeczytała i nie podobała się jej.
UsuńRzadko sięgam po polskich autorów, a od dłuższego czasu zastanawiam się nad tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńNiestety poparzenia są bardzo oszpecające.. później takie historie dają nam do myślenia..
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żebym przeczytała. Wiele o niej opinii i żadna mnie nie dała rady zachęcić ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio rynek wydawniczy często sięga po tego typu historie.Ja chyba pozostanę przy kryminałach, choć czasem dla rozluźnienia emocji lubię sięgnąć i po tego typu literaturę. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i mimo że nie była rewelacyjna, to i tak miło ją wspominam :D
OdpowiedzUsuńŁo co za zdjęcie ! Młodzieżówek mam niestety ostatnio przesyt więc raczej nie skuszę się na tę pozycję, wydaje mi się troszkę infantylna, choć porusza ciekawy temat.
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Chyba sobie odpuszczę tę pozycję. Ostatnio staram się szerokim łukiem omijać książki tego typu. Nie zawsze mi się to udaje, ale zdecydowanie lepiej ostatnimi czasy czuję się w fantastyce.
OdpowiedzUsuńBardzo klimatyczne zdjęcie, muszę przyznać, że odrobinę mnie przeraziło :D
Ciekawa recenzja, bardzo hmm... wartościowa? Tak to chyba dobre słowo.
Pozdrawiam.
Czytałam i baaardzo mi się nie spodobała :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dominika z Zaczytana D