Artur Urbanowicz
Wydawnictwo GMORK
PREMIERA 7 SIERPNIA
Suwałki...
tam PANEM jest Marek Suchocki znany jako „Suchy”. Stoi na czele grupy przestępczej o dużych wpływach, powiązany z osobami na różnych szczeblach władzy. Bezwzględny gangster wiedzie sobie wymarzone życie do dnia, gdy dowiaduje się, że jego najgroźniejszy konkurent wychodzi z więzienia. Marek postanawia stawić czoło swojemu wrogowi jako pierwszy, ale nie spodziewał się tego co nastąpi później…
Mija tydzień...
Po „niefortunnym” wypadku bossa, mężczyzna budzi się ze śpiączki i nie wie co się dzieje. Okazuje się, że jego najgorsze obawy sprawdziły się, stracił swoją grupę, ludzie przestali się go bać, nie budzi już respektu. Mało tego z konta zniknęły wszystkie pieniądze i nawet rodzina się powoli od niego odwraca. Bar, który był jego azylem również przejął jego wróg.
Przecież wrogowie muszą wrócić…
Grzegorz Samielewicz...
Znany jako "Grzesznik" powraca na swoje rejony. Przejął wszystko to, co przez lata Suchy posiadał. Inteligentny facet stawia warunki albo będzie pracować dla niego, albo wiadomo… Marek stoi przed trudnym wyborem, ale to nie wszystko, wokół niego zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Głuche telefony, dziwne dźwięki, halucynacje i coś, o czym człowiek nie chce nawet myśleć…
"ZŁO BIERZE SIĘ Z EGOIZMU"
Pierwsze, co napiszę, to książkę czytałam w czasie burzy! I wiecie co, nigdy więcej tego nie powtórzę…
Zacznę od początku, mianowicie od postaci.
"Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Każdy z nas ma swoje słabości, czułe punkty, w które można uderzyć. Niewzbudzające zaufania delikatne filary w konstrukcji jego osobowości, które można złamać zaledwie pchnięciem. Wbrew pozorom, ważne filary. Podtrzymujące wszystko w ryzach. I to takie, z których najczęściej nie zdajemy sobie sprawy.
Każdy z nas się czegoś boi"
Uwielbiam GRZESZNIKA! Kurczę, gdy tylko się pojawił byłam nim zafascynowana. Aby za bardzo się nie rozpisywać wymienię jego cechy: bezlitosny, inteligentny, co najważniejsze zawsze opanowany. Perfekcyjny behawiorysta. Czasem miałam wrażenie, że to ta sama osoba z książki PANA MROZA. Jego tok myślenia, postawa, mowa, zapierała mi dech w piersiach. Chyba pierwszy raz w życiu bardziej szanuję i uwielbiam nie tę postać, co trzeba. Przybliżę WAM pewien cytat, Grzegorz również działał tak na Marka. Mogłabym pisać o nim więcej rzeczy, ale za dużo bym zdradziła. Takiego typka to ja bym nie chciała poznać w ciemnej bramie
„(…) Jednocześnie zdawał się roztaczać wokół siebie jakąś niesamowitą, cholernie przyciągającą aurę. Jakby wydzielał z siebie pełną ciepła, pozytywną energię, która sprawiała, że z jakiegoś powodu Marek stopniowo zaczynał nabierać do niego zaufania. Nie potrafił tego wyjaśnić. Czuł się prawie jak podczas życzliwej rozmowy z ojcem, który ze szczerą troską w oczach i głosie nalega, by syn podzielił się z nim swoimi problemami”
PSST TAK, TEN KOLEŚ NOSI KAPELUSZ.
Co, do teraźniejszego postrachu miasta, hmm. Tutaj mam pewien problem, teraz porównując ich obu mam wrażenie, że Marek jest zwykłym prostakiem. Niczym się dla mnie nie wyróżniał, hałaśliwy, nerwowy, wiecznie niezadowolony. Ta jego „praca” była jak hobby, nic wielkiego. Jest twardy, bezkompromisowy, nie zawaha się nawet przez moment, aby kogoś postrzelić. Cały czas mam chęć porównywać ich obu do siebie. Marek w moich oczach stał się początkującym uczniakiem w świecie mafii.
„Nazywam się 666”
Reszta postaci jest bardzo różnorodna, ludzie Marka wierni zasadom oraz lojalni wobec przywódcy. Do czasu, gdy pojawia się Grzegorz. Matka Suchego, która rozwala chyba tutaj wszystko swoim zachowaniem. Rodzina, która zdaje się wzorowa na pierwszy rzut oka. Ksiądz, lekarze i inni są bardzo interesujący. Poznajemy również relację między wszystkimi ludźmi w książce. To nie są puste postacie bez swojego "życia", oni również dużo wnoszą do książki.
"–Marek.
–No?
–Tak sobie myślę.
–No?
–Weź ty mi powiedz, kto to są „ci co zawsze, w niebieskich mundurach?"
Przechodząc teraz do samego czytania, to tutaj niestety, ale tak 150 stron czytało mi się ciężko. Wszystko szło powoli, myślę, że autor chciał dokładnie przybliżyć czytelnikom życie Suchego. Później jest coraz lepiej i jeszcze lepiej. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy, może i troszkę podkoloryzowane, ale efekt jest piorunujący. Momentami nie wierzyłam w to, co tutaj przeczytałam.
"–Co się stało, żabko?
–Idą po ciebie.
–Co?
–Idą po ciebie"
Tak naprawdę nie tego się spodziewałam. Miałam jakieś swoje „wytłumaczenie” na to wszystko, choćby ze względu na zakończenie poprzedniej powieści. Nie wiem dlaczego, ale mój tok myślenia szedł w tamtym kierunku. Oj myliłam się i to bardzo, dziękuję AUTORZE.
Zdziwiłam się również budynkami i miejscami, byłam przekonana, iż będzie to dokładny opis tak jak w „Gałęzistych”, a tutaj proszę parę najbardziej szczególnych zdań i koniec. Oczywiście bardzo realistycznie. I pojawiła się nie tylko pewna "postać" z poprzedniej książki, ale i miejsce.
"Zauważyłeś, że jakiegokolwiek filmu o gangsterach nie obejrzysz, to szef zawsze jest ubrany na czarno? Oraz jeździ czarnym autem? Sam zresztą takie miałeś. Przypadek?"
Gdy już zaczęły dziać się "te" rzeczy, miałam mętlik w głowie. Sama już nie wiedziałam, co jest prawdą, a co iluzją. Koszmar, czy rzeczywistość. Autor w bardzo umiejętny sposób to rozegrał. Dawkował napięcie tylko po to, aby dojść do punktu kulminacyjnego (czytaj kołatanie serca). Szczegółowe opisy scen, prosty język, wszystko perfekcyjnie stworzone. Nie miałam najmniejszego problemu z przeczytaniem tej książki. Pan Artur doskonale odnosi się do lęków człowieka. Pokazuje to, iż tak naprawdę wszystko jest możliwe.
"–Biega? –upewnił się kpiącym tonem Suchy.
–Może źle się wyraziłem. Skacze z drzewa na drzewo, pełza, wije się. Nie wiem, jak to dobrze opisać. Jak jakaś nienaturalnie szybka małpa. Albo ogromna wiewiórka. Nie wiem, jaszczurka? Wydawało mi się, że to słyszałem, a kątem oka może i widziałem.
–Co widziałeś?
–Za ciemno było, ale jakby… kobietę?
(…)–Matka wie, że ćpiesz?
–Dobra, mówiłem przecież, że coś mi się pewnie przywidziało"
Emocje górują i nic na to nie poradzę, ta pozycja jest warta przeczytanej każdej godziny. Miejsca, o których strach pomyśleć, ożywiają, stają się twoim koszmarem.
Czasem, nie wiem komu współczułam Markowi, że musiał przez to przejść czy sobie jako czytelnikowi. Mam mały dylemat, z jednej strony chciałam, żeby to wszystko się skończyło (męki Marka), a z drugiej życzyłam mu jeszcze gorzej. Pewnie temu, iż ta książka(ponad 700 stron) to czuję, że jest za krótka. Chciałam, aby Marek cierpiał jak najdłużej, a ja miałabym dalszą frajdę z czytania...
"Kompletnie nie rozumiał tego stopniowo narastającego w nim strachu. Znienacka pojawił się w nim i wyraźnie nie zamierzał ustąpić. Mało tego. Z każdą sekundą stawał się coraz silniejszy. I powodował coraz szybsze bicie serca, coraz bardziej przyspieszony oddech, coraz więcej kropel potu na ciele i coraz większe drżenie dłoni"
Wiem, nie powinnam tak pisać, ale ludzie. Musicie zrozumieć, nie chciałam kończyć tego czytania. Ciemny pokój+moja wyobraźnia+burza+jakieś dźwięki w domu+i ten wzrok, który szuka czegoś (kogoś) na suficie. To jest właśnie coś, co powinno przyciągnąć każdego.
Zakończenie, wiecie byłam pewna, że autor pójdzie na łatwiznę, albo w kierunku zakończenia "Gałęzistych". TAAA... guzik wiedziałam, miałam podejrzenia, ale ZOSTAŁAM ZMANIPULOWANA tak, że sama już nie wiedziałam. I napiszę jedno, nie tak miało być! Nie takiego zakończenia chciałam! Nie zgadzam się i chcę więcej!
"Proponuję Ci dwie zabawy. Pierwsza: spróbuj wypisać sobie wszystkie techniki manipulacji i wywierania wpływu, które pojawiają się w niniejszej książce (nie tylko te nazwane wprost, jak przykładowo reguła wzajemności). Druga: znajdź jak najwięcej odniesień do mojej poprzedniej powieści Gałęziste. Tym sposobem wywieram na Ciebie wpływ, byś przeczytał Grzesznika jeszcze raz".
"Grzesznik" to bardzo dobra pozycja na noc. Mrozi krew w żyłach, trzyma w napięciu i nie puszcza, aż do ostatniej strony. Wydobędzie z ciebie każdą emocję, a ty staniesz przed wyborem: Marek czy Grzesznik.
Odważysz się ujrzeć to, czego nie powinieneś? Odkryć to, co nie zostało jeszcze odkryte?
DZIĘKUJĘ ZA TAKĄ ADRENALINĘ AUTOROWI I WYDAWNICTWU GMORK.